czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 38

********* Oczami Anastazji *********


Godzina ósma rano. Dzwoni telefon. Jeszcze tylko tego mi potrzeba po nieprzespanej nocy.
- Halo? - odbieram.
- Anastazja, kiedy ty masz zamiar wrócić do Anglii?- odezwała się Barbie.
-  Nie wiem, nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. Ale chciałam przylecieć z Mateuszem, bo on też za niedługo się tam wybiera.
- No tak, mówiłaś mi. On ma w ogóle jakieś mieszkanie albo coś?
- Nic nie wiem dopytam się go. - odpowiedziałam.
- Okej. słuchaj, ja muszę kończyć, bo Niall drze gumiora. Papa! Trzymaj się skarbie! - rozłączyła się szybko.
Nie zdążyłam nawet jej odpowiedzieć. A z resztą, nieważne. Po chwili poszłam do kuchni, zrobiłam sobie śniadanie i siadłam przed telewizorem. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło mi pół dnia. Musze pójść na zakupy do marketu. W lodówce jest tylko światło, jakoś nie miałam czasu nic kupić. Ale tak mi się nie chce. Masakra. Zadzwonię do Mateusza, niech kupi coś do jedzenia i wpada do mnie. Ja naprawdę wykorzystuję ludzi.
- Mati? - spytałam niepewnie.
- No halo, Anastazja! - odpowiedział radośnie.
- Ej, mam prośbę. Kup coś do jedzenia i wpadnij do mnie. Najlepiej chińszczyznę albo pizzę.
- Okej okej już lecę. będę za 20 minut. Pa! - pożegnał się i rozłączył
- Papa!
Nie wiem czemu, ale zaczęłam się zastanawiać czy Barbara powiedziała komukolwiek o moim wypadku. A nawet jeśli to nic się nie stanie. Nikt nie dzwoni, nie obchodzi ich czy ja żyję. Do Perrie nie chcę dzwonić, żeby jej w tym stanie nie denerwować. Za około dwa miesiące przecież rodzi. Boże, nie mogę sie już doczekać! Będę mamą.. chrzestną! Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Jak mi się nie chce wstać.
- O! Jedzenie! - krzyknęłam.
- Dzięki, naprawdę. - posmutniał Mateusz.
- Oj, przepraszam kochanie. Nie chciałam, ale jestem głodnym dzieckiem.
- Okej, odzyskałaś moje serce. - uśmiechnął się głupio i przyniósł talerze.
- Głupi jesteś, naprawdę.Wiesz, ja mam takie wrażenie, jakbym cię znała całe życie, a znam cię dwa dni.
- Ja też mam takie uczucie. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Jeszcze się nie spotkałam z taką pozytywną...dzwoni telefon. Ja pierdole.
- Halo? - odezwałam się.
- An! Jak dobrze cię słyszeć. - Harry.
- Wiesz, ja nie mogę teraz rozmawiać. - już miałam się rozłączać.
- Nie! Proszę, wysłuchaj mnie. Musimy porozmawiać. Kiedy wracasz?
- Nie wiem, postaram się jak najszybciej. Teraz nie mogę rozmawiać, przepraszam.  -iii rozłączyłam się.
- Kto to był? - Mateusz wyglądał na zmartwionego. Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wybuchłam płaczem. W moim śnie pogodziłam się z Harrym. Kiedy się rozłączyłam nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Hej, Anastazja. Jestem przy tobie. Nie rycz, błagam cię.
Siedzieliśmy tak chwilę wtuleni w siebie, kiedy pocałowałam go.
- An, ja nie mogę. Muszę ci coś powiedzieć. Jestem gejem.
- Co?! - nie byłam pewna tego, co usłyszałam, czy to może był żart. Jego słowa dźwięczały mi w uszach.     ,,Jestem gejem'' Matko.
- Czy ty na pewno nie żartujesz?
- Nie. Mam nadzieję, że to kim jestem nie zmieni nic między nami.- popatrzył na mnie ,,spode łba''.
- Nie, no coś ty! Nienormalny jesteś? Właśnie powiem ci, że mi to pasuje. Jeszcze nigdy się nie przyjaźniłam z gejem. Podobno jesteście wspaniałymi przyjaciółmi dla nas, kobiet.
- To się cieszę bardzo. - uśmiechnął się i przytulił mnie mocno.
- Przyjaciele na zawsze? - zapytałam.
- Przyjaciele na zawsze.
- Noo to zabierzmy się do jedzenia!
- Zaraz, zaraz. Kto do ciebie dzwonił i dlaczego płakałaś? Nie wymigasz się. - popatrzył na mnie troszkę surowo.
- Opowiem ci w drodze do Anglii! Pojutrze lecimy, także pakuj się i wyjeżdżamy z tej dziury. Jak nie będziesz miał gdzie mieszkać to zamieszkasz ze mną u mojej przyjaciółki Barbary. -na szczęście udało mi się zmienić temat.
- Wow. Zaskoczyłaś mnie. Miałem jechać za dwa tygodnie, ale skoro już kupiłaś bilety, to nie będę zaprzeczał. - zaśmiał się.
- Jaki film oglądamy? Może być Paranormal Activity?
- Okej, poszukaj w internecie, a ja zrobię popcorn, bo to jedyne jedzenie jakie mam w domu. To jest smutne, naprawdę. - oboje wybuchliśmy śmiechem.
Tak właśnie nam minęły trzy godziny. Na oglądaniu filmu, jedzeniu pizzy i popcornu, rzucaniu się nim i biciu. Typowe. Nagle przerwał nam telefon Mateusza. Dostał SMS-a.
- Kto to? - byłam ciekawa czy to może jego chłopak. Jestem okropna. On przy mnie nie będzie miał ani krzty prywatności. Mina mu zrzedła.
- An ja przepraszam, ale ja spadam. Kocham cię! Do jutra, papa! - wybiegł z mieszkania.
Teraz to mam powód do zmartwień. Co się dzieje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz