sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 10

-Co? Nie! - zaprzeczyłam.
-Nie? Więc co to jest? - Chwycił moją rękę i skinął na nią głową. Syknęłam z bólu.
-Przepraszam, nie chciałem. - szybko ją puścił. - Skoro się nie cięłaś, to skąd to się wzięło?
-No bo...nie mogę ci powiedzieć. - opuściłam głowę.
-Dlaczego? - był już strasznie zły.
Byłam między młotem a kowadłem. W myślach szybko przemyślałam konsekwencje każdej odpowiedzi. Tak źle, i tak niedobrze. Chłopak patrzył na mnie, oczekując odpowiedzi.
-Po prostu, zrozum, nie mogę. To nic takiego. - chciałam go przytulić, ten tylko odepchnął mnie i wyszedł z łazienki. Wybiegłam za nim w ręczniku krzycząc.
-Louis! Zrozum mnie, nie mogę! Gdzie idziesz? Co ty robisz? - zapytałam, kiedy zobaczyłam jak podnosi torbę z rzeczami.
-To ty mnie zrozum. Tniesz się, mimo, że już PODOBNO wszystko jest dobrze, bo PODOBNO cię uszczęśliwiam. A teraz jeszcze kłamiesz, że to nie tak, i nie chcesz mi powiedzieć co w takim razie się stało. Co ja mam o tym myśleć? - wyszedł i trzasnął drzwiami. Stałam tam z otwartą buzią.
-Aha. - powiedziałam sama do siebie po chwili.
Oszołomiona poszłam na górę i ubrałam się w piżamę. Siadłam na fotelu w salonie i wpatrzyłam się w przestrzeń. W takiej sytuacji, zdecydowanie można zapalić. Tak, dobry plan, bardzo dobry. Wzięłam fajkę i usiadłam na werandzie. No i co ja teraz zrobię? Może nic? Harry'ego w końcu pewnie ruszy to, że zniszczył mój związek. Albo i nie? Jedyne co teraz mi pozostaje to czekać. Poza tym Louis zachowywał się dziwnie. Nawet jeżeli bym się pocięła, to co w tym takiego dziwnego? A no tak, chciał się dowartościować, przecież myślał, że to tylko dzięki niemu wyszłam z depresji. A tu taka dupa, przecież się znowu ,,tnę"...Tnę się szafką. Wybuchłam śmiechem. Nie mogę tak o nim mówić, przecież go kocham. Nie jestem aż tak chamska....chyba. Odrzuciłam włosy na plecy, odchyliłam głowę do tyłu. Wypuściłam dym do góry. Nagle kiep z papierosa spadł mi na nogę.
-KURWA MAĆ! - wrzasnęłam podrywając się. No super, teraz jeszcze tnę się fajką. Czerwone miejsce strasznie mnie piekło. Zgasiłam niedokończonego peta i weszłam do domu. Mam w dupie to co się stanie do końca dnia. Ja idę spać.

****

Obudziłam się wesoła. No, tak, byłam wesoła przez jakieś 10 sekund. Potem okazało się ,że chłopaka nie ma koło mnie. Przypomniałam sobie wszystko i przybita poszłam na dół w kapciach wyglądających jak głowy królików. Siedziałam, a właściwie umierałam właśnie przy blacie kiedy zadzwonił  dzwonek.
Teraz powinien wejść Harry i oznajmić, że jest w ciąży i, że ja jestem matką. Tego mi jeszcze brakowało. Podeszłam do drzwi.
-Jezus Maria, będę ojcem...-szepnęłam, kiedy zobaczyłam Stylesa.
-Co? dobrze się czujesz? - zapytał zdziwiony.
-Nie. Po co przyszedłeś? Znowu? - nawet nie chciało mi się z nim rozmawiać.
-Myślę, że mamy do pogadania.
-A ja tak nie myślę, żegnam. Ostatnio jak usłyszałam ten tekst rozwaliłam sobie rękę. Naprawdę, żegnam pana. - już chciałam zamykać drzwi.
-Daj mi coś sobie wyjaśnić! - krzyknął wyrzucając ręce do góry.
-O tak, to na pewno wszystko zmieni. - Zamknęłam oczy i pokiwałam głową.
-Nawet nie wiesz ile. - zdziwiłam się, tak bardzo zależało mu na tej rozmowie. Wpuściłam go do środka. Ten zdjął buty i usiadł na kanapie. Patrzyłam na niego oparta o ścianę.
-Przejdę od razu do rzeczy. To moje zachowanie przez ostatnie kilka dni, to...to nie byłem ja.
-A kto?
-Kurwa, nawet nie wiesz, jak trudno o tym mówić. Ja robiłem coś głupiego.  Ja...-przerwał i nabrał powietrza.  - ja ćpałem. Dawałem sobie w żyłę. Kiedy z tobą rozmawiałem za każdym razem ostatnio, byłem na głodzie. Dlatego byłem agresywny i taki osowiały. Dlatego cię nie zatrzymałem a potem się podwalałem. Nie powiedziałem ci nic o moim problemie, bo miałaś za dużo swoich. - uprzedził moje pytanie. -  Chce z tym skończyć, ale to trudne. Ale nie rozmawiajmy o tym. Przyszedłem cię przeprosić za to i chciałbym mieć prośbę. Daj mi czas, sam przyznam się Louisowi do swoich błędów. Powiedział mi, że znowu się cięłaś, a ja wtedy zrozumiałem o co chodzi. Proszę cię, nic mu nie mów, daj mi  to zrobić.
Zamurowało mnie. Totalnie. Harry? Ćpał? On zawsze był taki idealny...
-Kiedy to się zaczęło? - zapytałam w końcu.
-Jakoś rok temu, potem długo byłem czysty a ostatnio znowu jak się pocięłaś. Potem chodziłem na głodzie, wziąłem jeszcze ze 2 razy. Mówiłem sobie, że nie mogę się znowu uzależnić. No i tak wytrzymałem kilka dni i powoli mi przechodzi. Więc korzystając z okazji, że już lepiej przyszedłem ci to wszystko powiedzieć. A teraz będę już leciał. Przemyśl wszystko. - wstał i mnie przytulił. Przycisnęłam go do siebie. To przeze mnie zaczął ćpać. Ja naprawdę wszystkim przysparzałam kłopotów.
-To ja cię przepraszam, to przeze mnie się znowu zaczęło...
-Gdybym nie był słaby pewnie dalej bym miał cię przy sobie. A teraz sam widzę, że dla nas i tak nie ma przyszłości, więc pomogę ci z Louisem. To co?  Między nami przyjaźń?
-Oczywiście. Może chcesz zostać trochę? - pokiwał tylko głową.
-Co powiemy Louisowi? - zapytałam na tarasie.
-Nie powieMY, tylko powiem. Prawdę. Chcę to zrobić jutro, nie wiem, co powie na to, że znowu brałem. Ale to nie jest najgorsze, najgorsza będzie wiadomość, o tym, że to ja ci to zrobiłem. - wskazał na moją rękę.
-Nie ty, tylko ja. Sama to sobie zrobiłam.
-Wiesz w ogóle, czemu tak się przejął? - pokręciłam przecząco głową. - Kiedy przyjechał do domu był taki szczęśliwy, że się zakochał, że ciebie ma. Po prostu przeraziła go wizja utraty ciebie. Znowu musiałby patrzeć jak giniesz w oczach. To przez to. Pewnie gdybym mu nic nie powiedział, przyjechałby tutaj niedługo z kwiatami i przepraszał, że cię zostawił. Nie martw się, pomogę ci jutro. - Uśmiechnęłam się do niego. Zaczął mnie zżerać głód nikotynowy, a nie mogłam palić przy Harrym. W środku cała wyciągałam się w stronę paczki papierosów, która leżała w torebce. Na zewnątrz nie dawałam niczego po sobie poznać. Siedziałam i udawałam, że go słucham.
-Jest już późno, będę się zbierał. - ruszył w stronę drzwi. Ja naglę się ożywiłam i w podskokach odprowadziłam go do drzwi.
-Tak się cieszysz, że wychodzę? - zapytał i udał obrażonego.
-Nie o to chodzi. Położę się po prostu zaraz spać.
-Każda wymówka jest dobra. To leć na górę, pa misiek. - pocałował mnie w policzek i wyszedł. Ja po prostu rzuciłam się na paczkę. Wyciągnęłam jedną fajkę, odpaliłam ją i tanecznym krokiem ruszyłam na górę. Pomyślałam, nad moją wymówką. Była tak strasznie beznadziejna. ,,Chce mi się spać, zaraz się położę. Chuj, że jest 9". Przywaliłam otwartą dłonią w czoło. Wywaliłam skończonego papierosa i poszłam pod prysznic. Ubrałam się i pomalowałam. Nagle z dołu usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Zaczęłam przedzierać się przez sterty poduszek i ubrań w poszukiwaniu urządzenia. Jakoś 15 minut później udało mi się to. Cała rozkopana znalazłam go! Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Coś straszny ruch tutaj dzisiaj. Poszłam w ich stronę jednocześnie czytając wiadomość.
-Kurwa...- pomyślałam.

Nie wytrzymałem i powiedziałem Lou. Strasznie naciskał. Mam nadzieję, ze pomogłem jakoś. Właśnie do ciebie jedzie, będzie jakoś za 10 minut. Trzymam kciuki 
                                                                                                    ~Harry xx

-Aż tak źle z nami?  - zapytał zdziwiony Tomlinson.
-Nie, nie, to nie przez.....Jesteś taki uroczy! - krzyknęłam, kiedy chłopak wyciągnął zza pleców bukiet kwiatów.
-Przepraszam. Harry wszystko mi powiedział, i to, czemu nie chciałaś go wydać. Naprawdę doceniam to, że się o mnie martwisz. Nie powinienem był tak naskakiwać na ciebie. Bardzo mi przykro.
Uśmiechnęłam się promiennie i wtuliłam w niego. Po chwili spojrzałam mu w oczy i nagle oboje spoważnieliśmy. Dotknęłam ręką jego twarzy. Przysunęłam się do niego i pocałowałam. On wziął mnie na ręce nie przerywając pocałunku. Zaniósł mnie na kanapę i położył się na mnie.
Stęskniłam się za nim. Rękami błądził po moich plecach. Naglę przerwałam całą scenę i spojrzałam na niego
-Chodźmy na górę.

****

Leżeliśmy koło siebie zmęczeni i oboje paliliśmy. Odwróciłam naglę głowę w jego stronę i wybuchłam śmiechem.
-Co? Wprawiasz mnie teraz w zakłopotanie...-zaczął się mi przyglądać.
-Przypomniał....przypomniał mi się Niall. Hahahahhaha. - Patrzył na mnie jak na wariatkę.
-Nie mówiłam ci  o tym? Kiedyś zapytał mnie, czy przypadkiem nie ,,kopulowaliśmy", kiedy u mnie byłeś. - śmiałam się coraz bardziej.
-Użył tego słowa?
-Tak!
-O jezu...-zakrył twarz dłońmi i parsknął śmiechem.
-Kurde, brzuch mnie boli...-zaczęłam mówić, kiedy moje mięśnie nie wytrzymywały tak nagłego napadu głupawki.
-CIĄŻA! CIĄŻA OD KOPULACJI! - wrzasnął Tomlinson.
-Tak, 4 od razu. Chyba pójdę robić obiad. - wstałam, ale ten pociągnął mnie za rękę z powrotem do siebie. No tak, dzisiaj chyba po prostu coś zamówimy.
-A weź spadaj! - pokazałam mu język i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i zamówiłam nam obiad. Odłożyłam telefon na miejsce. Spokojnie wypiłam jeszcze kawę i spokojnie weszłam na górę. Nie śpieszyło mi się, jak sobie Lou trochę poczeka, to nic mu się nie stanie. \
Wsadziłam głowę do pokoju, ale zobaczyłam tylko rozgrzebane łóżko.
-ALE SYFIARZ Z CIEBIE! - wrzasnęłam i zaczęłam wyrównywać pościel. Nagle ktoś złapał mnie za biodra, obrócił do siebie i całując popchnął na łóżko.
-Jesteś gruby i robisz syf. Idź stąd.
-odwróciłam głowę na bok i udawałam, że jestem zła. Ten tylko zaczął całować moją szczękę. Zaśmiałam się tylko i zepchnęłam go z siebie. Spojrzał na mnie obrażony. Na takich zabawach zleciał nam cały dzień. Wieczorem, kiedy Louis brał prysznic napisałam szybko do Harry'ego.

Dziękuję. Najlepszy dzień w życiu! <3 

-Kochanie! Biorę wino do łóżka i oglądamy film! - starałam się być miła.
-DARUJMY SOBIE FILM! - zaczął się drzeć.
-Ja sobie daruje zaraz coś innego!
-PROPONUJĘ KOMEDIE ROMANTYCZNĄ, ALBO 2!! - zaśmiałam się słysząc jego przestraszony głos. Otworzyłam wino i położyłam się na łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz