sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 22

****************************Oczami Zayna**************************


 Obudziłem się rano. Lało. No świetnie. Wstałem i powlokłem się na dół. Siedzieli tam już Liam i Niall. Przeciągnąłem się i zapytałem.
-Gdzie reszta?
-Harry nie wrócił na noc, Louis już wyjechał. A co, my już nie wystarczamy? - zrobił smutną minę Liam.
-Po prostu pytam, Jezu, nic już nie wolno. - wyjąłem sok z lodówki i nalałem go sobie do szklanki.
-Jakie plany na dziś? - zapytał Niall, nie przerywając jedzenia swojej góry tostów.
-Chyba mamy wolne. Ja pojadę do Danielle. Sto lat jej nie widziałem. - powiedział Payne.
-Aż od wczoraj. - zakryłem sobie usta dłonią i udałem niedowierzanie. Ten pokazał mi środkowy palec i ukradł jednego tosta blondynowi.
-SPIERDALAJ! - wrzasnął Horan i odsunął się ze swoim talerzem.
-Jesteś agresywny jełopie. Wziąłem tylko jednego! - bronił się chłopak.
-AŻ jednego. Zrób sobie sam swoje jedzenie.
-A teraz się bijcie! - zaproponowałem i usiadłem naprzeciwko nich z miską zrobionych przeze mnie płatków z mlekiem.
-Nie mogę, muszę pięknie wyglądać u Barbary. - Niall poruszył znacząco brwiami.
-Gdyby wygląd miał znaczenie to raczej by z tobą nie była. To skoro was nie będzie, ja dzwonie po Perrie. Zajmujemy dom, nie wracajcie wcześnie. - uśmiechnąłem się do nich, a ci tylko przewrócili oczami.
Po skończonym śniadaniu wszyscy rzucili się pod prysznic. Oczywiście, wygrałem i pierwszy zająłem kolejkę. W sumie dwa grubasy nie miały ze mną szans. Ze śmiechem zamknąłem się w łazience. Wziąłem prysznic, ułożyłem włosy, przebrałem się. Chyba pobiłem swój rekord, tylko pół godziny. Kiedy pozostała dwójka była już gotowa, oboje wyszli zostawiając mnie samego. Wyciągnąłem fajkę z paczki
 i wybrałem numer do mojej dziewczyny.
-Halo? - usłyszałem jej melodyjny głos.
-Cześć kochanie, nie masz ochoty wpaść do mnie? - zapytałem.
-Tak! Mam ci coś do powiedzenia, superważne! Będę zaraz! Kocham Cię! - wyraźnie promieniowała szczęściem.
-Ja Ciebie! - rozłączyłem się i dopaliłem papierosa. Perrie na szczęście nie mieszkała daleko, może z 15 minut drogi od naszego domu, więc chwilę po rozmowie była już na podjeździe. Podbiegła do mnie i mnie pocałowała. Weszliśmy do domu. Wziąłem od niej płaszcz i odwiesiłem go. Usiedliśmy na kanapie wpatrzeni w siebie.
-Chcesz coś do picia? Najwyżej zadzwonisz po taksówkę. Mam świetne wino. - zaproponowałem.
-Nie, dziękuję. Możesz mi przynieść wody.- pokiwałem tylko głową i wyszedłem z pokoju. Wróciłem z dwiema szklankami i podałem jej jedną.
-Więc, co to za superważna wiadomość? - zapytałem zniecierpliwiony.
-No więc tak. Co byś zrobił, gdybym ci powiedziała, że będziesz tatą? - spojrzała na mnie, na co ja wyplułem wodę, którą akurat miałem w ustach.
-Żartujesz, prawda? - zapytałem z szeroko otwartymi oczami. Ona tylko uśmiechnęła się ślicznie i pokręciła przecząco głową. Siedziałem tak z otwartymi ustami chwilę.
-Zayn? Dobrze się czujesz? Zayn? - nerwowo pogłaskała mnie po ramieniu.
-Czekaj, właśnie uświadamiam sobie, że jestem najszczęśliwszy na świecie. - przytuliłem się do niej. - Od kiedy wiesz? Byłaś u lekarza? - wypytywałem ją niecierpliwie.
-Tak, tak. Tylko teraz się nie denerwuj. Byłam u lekarza, ostatnio tydzień temu. A pierwszy raz byłam....4 miesiące temu. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-CO? I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ? - wydarłem się.
-Nie drzyj się na mnie! Czekałam, aż będę znała płeć. Teraz mogę ci powiedzieć, nie, że ,,Będziemy mieli dziecko", tylko, że będziemy mieli córkę! - przytuliła się do mnie i pocałowała mnie.
-Będę miał córeczkę? - nie dowierzałem, ale ta pokiwała głową.
-Zastanawiałem się, jak ci powiedzieć, że zgrubłaś ostatnio. - palnąłem bez zastanowienia, to było jedyne, co przyszło mi na myśl.
-Dzięki wiesz! Psujesz taką chwilę! - oburzyła się. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Pokiwałem tylko bezmyślnie głową. Uśmiechałem się drętwo. Przed oczami miałem wizję naszej małej, trzyosobowej rodziny. Ogarnęło mnie ciepło, nie mogłem usiedzieć w miejscu. Zacząłem biegać po domu z krzykiem.
-BĘDĘ OJCEM! BĘDĘ KURWA OJCEM! PIERDOLONYM TATUSIEM! - Perrie patrzyła na mnie z politowaniem.
-Będziesz to ty kurwa bez głosu jak się będziesz tak darł! Zedrzesz sobie gardło. - stwierdziła.
-Jezu, kochanie, przepraszam. Potrzebujesz czegoś? Czegokolwiek? Może cię gdzieś zanieść? - klęknąłem przy niej.
-Nie, daje sobie radę. Co teraz robimy? Z nami? Zamieszkamy razem? - zapytała.
-Może zamieszkamy u ciebie? Ten psychiatryk to nie jest dobre miejsce dla dziecka. Niall mógłby je zjeść.
-Dobry pomysł. Skarbie, na pewno chcesz to zrobić? - zapytała, trzymając moją twarz w dłoniach.
-Chcę jak niczego innego. - pocałowałem ją i w podskokach ruszyłem na górę. Wszystko co potrzebne wrzuciłem do walizki. Prawie się wywaliłem, kiedy ściągałem ją na dół. Wziąłem Perrie pod ramię i już mieliśmy wychodzić, kiedy w drzwiach zderzyliśmy się z Niallem, Liamem i Harrym. Nabrałem powietrza w płuca i wypaliłem.
-Perriejestwciążybędętatąjadędoniejsięwyprowadzamzapięćmisięcyurodzimisięcórkamuszeleciecpapa.- szybko wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu.

********************Perspektywa Liama*********************

-Usłyszałem tylko ,,ciąża" i ,,wyprowadzka" - powiedziałem cicho. Staliśmy wszyscy wpatrzeni w siebie.
-A ja ,,córka" i ,,pięć miesięcy" - dodał Harry.
-Czyli Zayn jest w ciąży i musi uciekać bo za pięć miesięcy urodzi mu się córka a Perrie go goni. - stwierdził Niall.
-Stwierdzam niedojebanie mózgowe, pozdrawiam. - uciął go Harry.
-Czekajcie....Perrie jest w ciąży, za 5 miesięcy będą mieli córkę, a Zayn się do niej wyprowadza. Perrie jest w ciąży.....Perrie......ciąży. KURWA MAĆ BĘDĘ WUJKIEM! - wydarłem się. - ZAWSZE O TYM MARZYŁEM! A ZAYN BĘDZIE PIERDOLONYM TATUSIEM!
-Ja chce być chrzestnym! - krzyknął blondyn.
-Chyba nie, ja będę chrzestnym. - zaczął kłócić się Harry.
-To ja będę matką chrzestną. Tak się da? - spojrzeliśmy po sobie ze Stylesem i przywaliliśmy się dłońmi w czoło.
-MUSIMY ICH GONIĆ! JEZU, ŁAPAĆ ICH! - krzyknął Harry i wybiegł z domu. -POCZEKAJCIE NA MNIE! - darł się jak głupi, kiedy zobaczył, że Zayn odpala samochód. Zatrzymał się, a my wtoczyliśmy się na tylne siedzenie.
-Jedziecie z nami? - zapytała Perrie.
-Tak, my wam pomożemy z domem! Boże, zaraz się rozryczę ze wzruszenia. - powiedział łamiącym się głosem Horan.
-Nie płacz skarbie, wszystko będzie dobrze. - pocieszałem go, a ten udał, że wypłakuję mi się w rękaw. Zayn spojrzał na Perrie.
-Mówiłem, że to psychiatryk..
-Spierdalaj. - warknął blondyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz