wtorek, 29 lipca 2014

Prolog

Miałam tylko 18 lat kiedy przeprowadziłam się do dość prestiżowej dzielnicy Londynu. Brzmi dosyć banalnie, no ale nic na to nie poradzę. Moi rodzice chcieli rozwijać swoją najukochańszą firmę również poza granicami Polski. No cóż, ich zdaniem nie mieli szansy dalszy pobyt w ojczyźnie nie miał sensu. Ta ich zasrana decyzja odebrała mi właściwie wszystko, normalne życie, normalnych przyjaciół, normalnego chłopaka. Musiałam jechać z nimi, mimo, że w kwietniu oficjalnie stałam się dorosła byłam od nich całkowicie zależna. Nie pozostało mi nic jak tylko przytakiwać głową i mówić, jak to się nie cieszę z wyjazdu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wyjazd był jednoznaczny z tym, że zostanę sama ze sobą.
Rodziców nie znałam, odkąd założyli swoją firmę przestali się mną interesować, a to było jak miałam może z 10 lat. Oni mieli swoje życie, a ja swoje. Pewnie zapomnieli do której szkoły chodziłam jeszcze w Polsce. Będę tęsknić za moją przeciętnością w Polsce, za tym wszystkim co było normalne. Powinnam płakać? Może i tak, ale wtedy nawet nie miałam siły na to. Miałam wielką gule w gardle, prawie nie mogłam oddychać. W sumie samolot jeszcze nie wystartował, mogę zacząć uciekać, położyć sie na pasie startowym, odśpiewać Rotę i oznajmić wszem i wobec, że nie mam zamiaru nigdzie lecieć. No tak, zdecydowanie najlepszy pomysł dzisiaj. Tak opracowywałam plan ucieczki, kiedy wsiadałam do samolotu. Może w końcu zebrałabym się na to,  tylko teraz już za późno. Siedzę w samolocie i patrze na oddalające się miasto pod nami. Założyłam słuchawki na uszy i nawet nie spojrzałam na rodziców. I tak moje życie miało wywrócić się do góry nogami o 180 stopni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz