***********Oczami Louisa************
-Posłuchajcie, może zacznę od początku. Nie będzie z nami tak jak
dawniej. My...-tu spojrzała na mnie. - nie będziemy razem. Wiesz, że
mnie zraniłeś. A ja cały czas nie rozumiem dlaczego. Zresztą koniec
naszego związku jest chyba oczywisty. - głos jej się załamał. Wbiłem wzrok w podłogę i nawet nie próbowałem się bronić, bo i tak by to było bezcelowe.- Mam nadzieję, że kiedyś
zostaniemy przyjaciółmi. - zakończyła swoją wypowiedź, a ja tylko
pokiwałem głową i poszedłem do pokoju zostawiając ją samą z Harrym. Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Nie potrafiłem sobie tego racjonalnie wyobrazić. Tego, że nie będę z nią i będzie nas mogła łączyć tylko przyjaźń. Jej słowa mnie bardzo zabolały i jednocześnie wyssały ze mnie wszelką energię. Wybiegłem z domu. Pozostałej dwójki już nie było na dole. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do najbliższego klubu. Musiałem się napić i przemyśleć, przetworzyć wszystko.Usiadłem przy barze i zamówiłem drinka. Potem drugiego, trzeciego, czwartego. Mając już mroczki w głowie, przypomniało mi się, że bardzo często bywała tu Eleanor. Uśmiechnąłem się na samą myśl o niej. Tylko dlaczego myślałem o niej, a nie o Anastazji? Chyba to nawet lepiej, jestem tutaj, żeby zapomnieć o tym. To nie będzie takie łatwe, chyba ją dalej kocham. Westchnąłem i zatopiłem się w kolejnym drinku.
-O! Hej Louis! - zawołał mnie ktoś zza moich pleców. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Odwróciłem się niechętnie.
-Cześć! Nie spodziewałem się, że cię tu teraz spotkam. - odparłem, kiedy zobaczyłem Elkę. Zamówiłem nam dwa drinki. Dziewczyna przysiadła się do mnie, oparła łokcie na blacie i uśmiechnęła się do mnie.
-Stęskniłam się! Opowiadaj, co się u ciebie dzieje? - zapytała z ciekawością. Nie wiedziałem, czy chce jej się zwierzać. Zresztą, co mi tam.
-Nie za fajnie. Pokłóciłem się z dziewczyną i dzisiaj ze mną zerwała. - zaczynało kręcić mi się w głowie od alkoholu.
-Anastazja, prawda? - dopytywała.
-Tak, skąd wiesz? - zdziwiła mnie jej dociekliwość.
-W gazetach o was huczy. O co poszło? - nie dawała mi spokoju. Powoli mnie to irytowało.
-Tak właściwie to ją zdradziłem, ale nie chce o tym rozmawiać. - spuściłem wzrok.
-Boże, bardzo mi przykro. Liczyłam, że skoro nam się nie udało, to z wami będzie lepiej. - podeszła do mnie i pogładziła mnie po ramieniu. Właściwie to przez Anastazje z nią zerwałem. Gdyby się nie pojawiła pewnie nadal bylibyśmy razem. To chyba wina ilości wypitych drinków, ale mój smutek ustępował i dawał miejsce złości. Byłem wściekły na An. To ona wszystko rozjebała, ona i ten Harry. Gdyby nie przystawiała się w klubie do jakiegoś faceta, do niczego by nie doszło.
Eleanor podeszła bliżej i mnie przytuliła. Delikatnie zaczęła całować moją szyję, i wędrowała z pocałunkami coraz wyżej. Podobało mi się to, nie chciałem żeby przestawała. Wręcz przeciwnie, zachęcałem ją do tego odchylając głowę. Kiedy doszła do ust wpiła się w nie namiętnie. Zapomniałem o tym, gdzie jestem, liczyliśmy się tylko my. Po chwili oderwałem się od niej i powiedziałem:
-Chodźmy do łazienki.
Trzymając się za ręce przedarliśmy się przez tłum balowiczów i zamknęliśmy się w męskiej kabinie. Zacząłem całować jej szyję. Robiłem jej malinki i co jakiś czas przygryzałem skórę. Wszystko mi się przypomniało, dokładnie wiedziałem co robić. Tyle razy się z nią kochałem. Oderwałem się od niej, uśmiechnąłem niewinnie i ściągnąłem z niej sukienkę. Ona to samo zrobiła z moją koszulką i spodniami. Nasze oddechy przyśpieszały a atmosfera robiła się coraz gorętsza. Szybko uporaliśmy się z bielizną i zaczęliśmy.
************15 minut później****************
Uśmiechnięci wyszliśmy z łazienki. Zamówiliśmy jeszcze po drinku i zadzwoniliśmy po taksówkę. Przed klubem cały czas się całowaliśmy. Mieliśmy szczęście, że żaden paparazzi nas nie złapał. Siedzieliśmy już w aucie i nawzajem się drażniliśmy. Pod domem Eleanor, dziewczyna zapytała.
-Może zostaniesz na noc?
-Nie, dzięki, muszę się wyspać. Ale jeszcze się odezwę. - odparłem. Wzruszyła obojętnie ramionami i powędrowała w stronę drzwi wejściowych. Kompletnie jeszcze zalany przyjechałem do domu. Zapłaciłem kierowcy i chwiejnym krokiem wszedłem po schodach na górę. Wszyscy już spali, więc uniknąłem krępujących pytań. Rzuciłem się łóżko i zasnąłem.
****Rano****
-KURWA ZAYN ODDAJ MI TO! - darł się Niall na dole.
-SAM SOBIE WEŹ PEDALE! NIE CAŁE JEDZENIE W DOMU JEST DLA CIEBIE! - ,,co za idioci" - pomyślałem. Zwlokłem się do nich na dół, na największym kacu jakiego do tej pory miałem. Harry siedział niemrawy przy stole, Zayn i Niall bili się o co coś, a Liam kręcił z niedowierzaniem głową. Zrobiłem sobie śniadanie i wziąłem coś przeciwbólowego. Mozolnie jadłem swoją jajecznice. Nagle mnie olśniło. Co ja wczoraj najlepszego zrobiłem?
-Ja pierdole....-powiedziałem sam do siebie wpatrując się w przestrzeń.
-Co się stało? - zapytał zmartwiony Liam.
-Nic, nic. Niall, zjedz sobie moją jajecznice, ja muszę już iść. - poderwałem się z miejsca i unikając ich spojrzeń uciekłem do swojego pokoju. Siedziałem tam i paliłem, nie wiedząc co dalej ze sobą zrobić. Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz. No chuuj...
-Tak? - odebrałem niechętnie.
-Louis musimy porozmawiać o wczoraj. - odezwała się El. - Oboje byliśmy pijani, i chyba najprościej będzie zapomnieć o sprawię. Przepraszam, że narobiłam ci problemów. - ścięło mnie z nóg. To w ogóle nie było do niej podobne.
-Nooo, dobrze. Dzięki za wyrozumiałość. - rozłączyłem się, nie wiedząc co jeszcze mogę powiedzieć. Może to po prostu był jednorazowy epizod, i nikomu nic do tego? Zresztą, nie miałem już dziewczyny. Nikt nie miał prawa mi robić wyrzutów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz